sobota, 1 października 2016

Od Gwiazdy

Jakaś dziewczyna wyciągnęła mnie z przyczepy. Ruszyłam za nią w stronę stajni. Nowej stajni. Kiedy weszłyśmy do środka, zobaczyłam dużo boksów. Większość była pusta. Oprócz mnie były tu jeszcze cztery konie. Dziewczyna wprowadziła mnie do boksu i wyszła. Spojrzałam po kolei na wszystkie konie. Obok mnie stała siwa jabłkowita, najprawdopodobniej arabska klacz. Po drugiej stronie miałam izabelowatą klacz hanowerską. Przede mną stał skarogniady ogier angielski. Obok niego srokata klacz, nie wiem jakiej rasy. Wszyscy uważnie mi się przyglądali. Udawałam, że tego nie widzę i zaczęłam jeść owies. 
- Cześć - powiedziała izabelowata klacz - Jestem Mesainne. A ty?
- Gwiazda - prychnęłam. Nie chciałam gadać.
- Nazywam się Modern Polar - powiedział ogier. Inni się nie odzywali. Ja też nic nie mówiłam. Po jakimś czasie przyszła jakaś dziewczyna. Miała siodło i ogłowie. Podeszła do mnie, wyczyściła mnie i osiodłała. Potem wsiadła na mnie. Żwawym stępem ruszyłam  przed siebie. Dziewczyna poprowadziła mnie w stronę jakiegoś placu. Szybko mnie rozgrzała, a następnie zmusiła do galopu. Potem skierowała mnie na przeszkodę. Skoczyłam trochę za późno i strąciłam drąg. Dziewczyna po raz kolejny skierowała mnie na przeszkodę. Po jeszcze paru skokach wróciłam do stajni. Modern Polar patrzył się zdumiony na siodło skokowe. Dziewczyna mnie rozsiodłała i zostawiła w boksie. Zmęczona poszłam spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz