poniedziałek, 3 października 2016

Od Sekoi

Słońce, zawieszone wysoko na niebie, prażyło niemiłosiernie i raziło w oczy. Potrząsnęłam głową, a puszyste pukle grzywy wleciały mi do oczu, przez co znów musiałam trząść łbem. Obok mnie stał młody chłopak. W ręce trzymał widły, a z uszu wystawały mu dziwne, nieznane mi kabelki. Pachniało od niego marchewkami, toteż od razu rzuciłam się w jego kierunku, trącając go nosem. Odwrócił się i, wyjąwszy z ucha jeden kabelek, uśmiechnął się promiennie.
- Cześć mała - szepnął łagodnie - Chcesz marchewkę?Słowo "marchewka" sprawiło, że zaświeciły mi się oczy. Zarżałam cicho i znów musnęłam jego kurtkę chrapami, a ten, śmiejąc się, wyciągnął połówkę z kieszeni i podał mi ją. Zjadłam, delektując się smakiem, po czym lekko przekręciłam łeb, wwiercając w chłopaka ciekawe spojrzenie. - Nie mogę. - stwierdził - No, dobra, ostatnia. Podał mi kolejny kawałek, a ja poczułam, że go polubię. Niestety nie załapałam się na dokładkę, bo narzędzie, które ludzie nazywają telefonami, zapiszczało i chłopak odbiegł pospiesznie. Westchnęłam w duchu i nerwowo przestąpiłam z nogi na nogę, rozglądając się. Padok był prawie pusty, nie licząc jednej klaczy w rogu, która spokojnie skubała trawę. Przyglądnęłam jej się. Wyglądała naprawdę dostojnie, kiedy jej sierść lśniła w słońcu. Na początku zdawała się mnie nie zauważać, lecz kiedy bardziej się zbliżyłam, podniosła łeb. Posłałam jej lekki uśmiech i stanęłam obok niej, patrząc na nią. - Witaj. - zagadnęłam - Jestem Sekoi.- Mżawka. - oznajmiła i odwzajemniła mój wcześniejszy gest.- Długo tu jesteś?- Hm... Od niedawna. A Ty?- Tak samo. Skąd pochodzisz? - zapytałam, zaciekawiona- Z hodowli konia arabskich, "Arabian Spirit".- Opowiesz mi coś o niej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz